Przejdź do treści

WĄTPIĄCY APOSTOŁOWIE

autor: redaktor an. Natalia Kusiak

Wątpliwości dopadają każdego z nas. Zimna niepewność w sercu, dręczące nas myśli. Zdaje się, jakby były one znakiem naszej słabości. Jakby mówiły, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, wystarczająco silni. Jednak w takich chwilach warto pamiętać o tym, że wątpliwości dotyczą nie tylko nas. W Piśmie Świętym znajdziemy wiele przykładów ludzi, którzy się z nimi zmagali. Również wśród dwunastu apostołów, uczniów Jezusa, znajdziemy sytuacje, w których dręczyły ich wątpliwości. Dzisiaj, patrząc na nie okiem sztuki, skupimy się na postaci Jezusa, który wciąż na nowo, cierpliwie rozwiewa wątpliwości. On nie rezygnuje z człowieka w chwili kryzysu. 

 Przyjrzyjmy się najpierw Piotrowi, który przebywając z innymi apostołami na łodzi, dostrzega Jezusa kroczącego po wodzie. Nie jest pewien czy to naprawdę On, czy nie jest to jakieś widmo. Decyduje się jednak wyjść naprzeciw swojemu lękowi. Szukać odpowiedzi.  

Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».

Gustave Brione – Jezus i Piotr na wodzie

Piotr boi się, widząc wielki wiatr, więc woła do Jezusa o pomoc, który natychmiast mu ją ofiarowuje. Chwyta go mocno za ręce i łagodnie napomina. Na obrazie Gustave Brione’a Jezus i Piotr na wodzie widzimy spokojnie stojącą, wyprostowaną postać Jezusa, której jasny zarys odcina się od ciemnych wód Jeziora Galilejskiego.Trzyma on za ręce Piotra i spogląda na niego spokojnie. Całkiem inne emocje znajdziemy na twarzy Piotra. Jest przerażony, a w jego oczach błyszczą łzy. Jednak znajduję tam też podziw i zaufanie. Piotr znowu przekonuje się o bliskości Jezusa. 

Ta scena przypomina mi naukę jazdy na rowerze. Gdy dziecko decyduje, że zdecydowanie jest już wystarczająco duże, by samo pojechać na rowerze o dwóch kółkach. Rzecz prawie niemożliwa, jednak udaje się. Jedzie. W pewnym momencie nadchodzi chwila zwątpienia, znika cała pewność siebie. Dziecko krzyczy do taty o ratunek. Ten oczywiście jest tuż obok. Natychmiast je złapie i z uśmiechem każe rozpocząć naukę na nowo. Tak Jezus znajduje się obok Piotra i tak znajduje się obok nas. W chwilach zwątpienia nie odchodzi, nie rezygnuje. Chwyta nas za ręce tak, jak zrobił to z Piotrem. 

Po męce i śmierci Jezusa uczniowie pomimo przebywania z nim i doświadczania cudów, których dokonywał pogrążyli się w smutku i zwątpieniu. Uczniowie zmierzający do Emmaus spotykają Jezusa. Tak bardzo są przejęci wydarzeniami ostatnich dni, że nie rozpoznawszy w wędrowcy swojego Mistrza, opowiadają Mu o tym, co się wydarzyło. Jak reaguje na to Jezus?

Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

Nie pozostawia swoich uczniów samych w ich wątpliwościach. Dołącza do nich w drodze i wyjaśnia im Pismo. Nie przekreśla ich za ich brak pewności, ale sam prowadzi ich w drodze do odkrycia prawdy. Wielu artystów podejmowało się przedstawienia momentu rozpoznania Jezusa przez uczniów podczas wspólnej wieczerzy w Emaus.

Rembrandt namalował dwa obrazy przedstawiające tę scenę. Na przedstawieniu wcześniejszym, z 1629 roku naszą uwagę w pierwszej chwili przykuwa zadziwiona, wręcz odchylona w emocjach postać ucznia, gdy poznaje Jezusa. Drugiego z nich możemy zobaczyć klęczącego przed Jezusem. Nie wykluczone, że przez szok spowodowany tymi wydarzeniami spadł ze stołka, który leży zaraz za nim. Spokojna, pogrążona w cieniu postać Jezusa nie wyraża zdziwienia i niepokoju, ale emanuje mocą i pewnością siebie. On zna lęki, które towarzyszą człowiekowi i rozumie dręczące go niepewności. Do nas również zwraca się tak, jak do uczniów z Emaus. Gdy trzeba, idzie razem z nami, wyjaśniając nam nasze niepokoje. Gdy wreszcie Go poznajemy i doświadczamy Jego obecności, wysyła nas dalej, abyśmy stali się świadkami jego miłości.

Po objawieniu się uczniom w Emaus, Marii Magdalenie, a w końcu również apostołom w wieczerniku, uczniowie Jezusa mogli być wreszcie przekonani o Jego zmartwychwstaniu i obecności wśród nich. Jednak wszyscy wiemy, jak to bywa z nami, ludźmi. 

Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił.A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata»

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Uczniowie przychodzą na górę, wyznaczoną im przez Jezusa, aby otrzymać od Niego ostatnie polecenie. Aby On posłał ich na cały świat. A jednak okazuje się, że niektórzy z nich wciąż wątpią. Wciąż brakuje im wiary, zaufania. Jednak dla Jezusa to nie jest przeszkodą. On mimo to ufa im. Choć wie, że jako ludzie są niedoskonali oraz, że nadejdą chwilę ich zwątpienia. Posyła uczniów na cały świat, by głosili dobrą nowinę całemu stworzeniu. Wkrótce po tym wstępuje do nieba. 

Pietro Perugino ukazuje nam właśnie ten moment historii. Jezus wstępuje do nieba, pozostawiając na ziemi swoją matkę i uczniów. Jego postać wzbija się ku niebu, ale On jeszcze spogląda z troską na tych, których zostawia na ziemi. Jednak w jego postaci nie ma niepokoju i strachu o nich, tylko zaufanie i uspokojenie dla apostołów. Jest również obietnica, którą im składa, że będzie z nimi przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Bóg nie opuszcza tych, którzy są mu bliscy. Obietnica jego obecności jest zapowiedzią również dla nas. Chwile zwątpienia nie muszą być czymś, co nas zatrzymuje. Apostołowie, którzy teraz ze zdziwieniem patrzą na odchodzącego Jezusa, będą tymi, którzy rozgłoszą jego imię.

 Jezus nie reaguje na słabości i wątpliwości apostołów gniewem, czy irytacją. Wciąż zdaje się zadawać pytanie: czemu zwątpiłeś, choć ja jestem z Tobą? I wciąż na nowo towarzyszy nam w naszej drodze. Trzeba tylko mieć odwagę by jak apostołowie wciąż szukać, wciąż się nie poddawać, wciąż próbować rozumieć. A Jezus będzie nam towarzyszył, w trudnej chwili łapiąc nas z rękę i ponownie zachęcając do dalszej drogi. 

Do usłyszenia w kolejnym numerze!

Źródła:

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Proszę wpisać nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z linkiem do ustawienia nowego hasła.