autor: redaktor an. Małgorzata Budz
Jak już może zauważyliście, tematem przewodnim tego wydania jest Duch Święty. I tak się składa, że kiedyś, dokładnie w drugiej połowie XI wieku, obecnie błogosławiony Gwidon z Montpellier założył zakon Ducha Świętego we Francji w swoim rodzinnym miasteczku i wybudował szpital dla biednych i porzuconych. Niedługo potem papież Innocenty III zatwierdził tę działalność oraz przekazał Szpital Sancta Maria de Saxia w Rzymie tym właśnie zakonnikom. Szpital niedługo potem przyjął nazwę Szpitala Ducha Świętego. Losy tego zakonu na świecie i w Polsce są jednak bardzo zawiłe, ale o tym już w dalszej części artykułu.
Myślę, że po krótkim wstępie wiemy już, że głównym zadaniem, jakie przyjął ojciec założyciel, była pomoc ubogim, chorym oraz porzuconym. Oprócz własnego uświęcania troszczyli się o tych najsłabszych i prowadzili szpitale, dlatego często byli nazywani szpitalnikami. Można powiedzieć, że znacznie przyczynili się do rozwoju polskiego szpitalnictwa. Duchacy żyli wg Reguły św. Augustyna, a za patrona objęli sobie Ducha Świętego. Ich znakiem rozpoznawczym był biały krzyż z podwójną poziomą belką. Zakończenie wszystkich ramion było podwójne, co miało symbolizować dwanaście owoców Ducha Świętego. Znak ten zakonnicy nosili wyszyty na lewej piersi ich czarnych habitów. Nad krzyżem często umieszczano gołębicę – symbol Ducha Świętego. Duchacki krzyż jest niejako połączeniem krzyża Chrystusa z naszym krzyżem, a znak gołębicy ma przypominać, że zjednoczenie ludzkiego trudu, cierpienia, ofiary z misterium paschalnym Chrystusa, dokonuje się dzięki szczególnej łasce Ducha Świętego.
Niestety już w 1672 roku zakon ten został zniesiony na ziemiach francuskich przez Ludwika XIV. Został przywrócony po ponad dwudziestu latach, a w 1711 roku papież Klemens XI włączył go do Zakonu św. Łazarza z Jerozolimy.
A jak to się w ogóle stało, że trafili oni do Polski? Otóż już w 1220 roku Iwo Odrowąż sprowadził ich do Prądnika pod Krakowem, gdzie zaczęli posługiwać w znajdującym się tam szpitalu. Niedługo później zostali oni przeniesieni do Krakowa. Biskup Jan Prandota oddał duchakom Kościół Świętego Krzyża. Zakonnicy w pobliżu wybudowali klasztor i szpital. Możemy też znaleźć wzmianki o powstałym Kościele Świętego Ducha. W XV wieku pojawiają się również siostry duchaczki, które pomagają głównie chorym kobietom. Ich niewielki klasztor powstaje w pobliżu kościoła duchaków. Wokół świątyni Ducha Świętego w Krakowie znajdował się także cmentarz. Następne duchackie szpitale powstały w Kaliszu, Sandomierzu, Stawiszynie, Sławkowie i Wiślicy.. Jednakże już w 1783 roku nastąpiła kasata męskiej gałęzi zakonu.Po przejęciu budynków klasztornych przez miasto, służyły one innym celom. W 1886 roku zdecydowano o wyburzeniu budynków poduchackich, aby w tym miejscu postawić teatr miejski. I tu mała ciekawostka – jedną z osób które się temu sprzeciwiały był Jan Matejko, który po bezskutecznej obronie świątyni zrzekł się honorowego obywatelstwa miasta Krakowa i zapowiedział, że nie będzie już nigdy wystawiać swoich obrazów w Krakowie. Zburzono najpierw klasztor, a w 1892 r. także kościół i szpital. Do dziś z całego kompleksu klasztoru i szpitala zakonu duchaków przetrwał kościół św. Krzyża i Dom pod Krzyżem, a w miejscu części dawnych zabudowań stoi Teatr im. Juliusza Słowackiego.
W 1823 roku zmarł ostatni duchak w Polsce, dokładnie w Krakowie, a ostatni na świecie w 1875 roku w Rzymie. Nie jest to jednak całkowity kres istnienia i działania tego zgromadzenia. Żeńska gałąź tego zakonu przetrwała i obecnie w Krakowie znajduje się Dom Generalny Zakonu Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia. Ale nie o tym dzisiaj. Jest też nadzieja dla męskiej części ponieważ w 2003 roku zostało powołane Towarzystwo Ducha Świętego. Kieruje się ono regułą życia zatwierdzoną w 2009 roku. Nawiązuje ona do duchowości i charyzmatu Zakonu Ducha Świętego. Czy słyszeliście o tak zwanych ,,hospitalis’’? W zamyśle założyciela duchaków, bł. Gwidona, są to ,,domy gościnne”, do których mogą przyjść pielgrzymi, chorzy, biedni, samotne matki, porzucone niemowlęta oraz każdy, kto pragnie się nawrócić i zmienić swoje życie. To tutaj każdy może znaleźć schronienie i pociechę. Podstawą duchowości zgromadzenia jest otwarcie się na działanie Ducha Świętego wymagające współpracy z Jego łaską, darami, owocami i natchnieniami. W ślubach, które składają zakonnicy, wzorem oddania się Bogu jest Maryja: ,,ofiaruję i poświęcam siebie Bogu, Najświętszej Maryi Pannie, Duchowi Świętemu i naszym chorym, biednym, że po wszystkie dni mego życia będę im sługą”. Tak brzmią słowa wypowiadane przez nowicjuszy. Jeszcze jedną bardzo ważną rzeczą w duchowości braci zakonnych jest kult oblicza cierpiącego Chrystusa. Ojciec Gwidon pragnął, żeby właśnie tę twarz dostrzegać w każdym bliźnim, który stanie na ich drodze. Równie istotne dla wspólnoty są słowa z Pisma Świętego: “Wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Są to drogowskazy, którymi kierują się duchacy każdego dnia, aby jeszcze lepiej spełniać zadania, które zostały im powierzone.
Dokładnie 8.09.2017 roku pięciu pierwszych braci z TDŚ złożyło śluby zakonne w Sanktuarium w Gdańsku. Rok później w maju czterech diakonów z Towarzystwa Ducha Świętego przyjęło święcenia kapłańskie. Od 2012 roku w Krakowie o. Wiesław Wiśniewski prowadzi Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Ducha Świętego pod wezwaniem Świętego Krzyża. Nie mieli oni własnego domu, więc początkowo mieszkali u zmartwychwstańców. W 2014 roku znaleźli miejsce dla siebie i już rok później wprowadzili się do wyremontowanego domu w Dąbrowie, obok Puszczy Niepołomickiej około 30 kilometrów od Krakowa.
W rozmowach z zakonnikami, można usłyszeć, że pragną wnieść oni do Kościoła świeżość wspólnoty i jej rodzinny charakter. Obecnie liczy ona 12 osób, a duchacy modlą się o kolejne powołania. Zaznaczają też oczywiście, że pragną oni powracać do charyzmatu zakonu Ducha Świętego. Warto przytoczyć na koniec jedno piękne zdanie: ,,Ducha trzeba szukać pod krzyżem – także pod krzyżem drugiego człowieka. Chcesz doświadczać wylania Ducha, to stań przy krzyżu człowieka, którego Bóg stawia na twojej drodze. Tam doświadczysz Go na pewno”. Jest to jedna z perełek, które są mottem przewodnim zakonu duchaków. “Świat współczesny, nie tyle oczekuje głosicieli Dobrej Nowiny, ale miejsc, gdzie żyje się Ewangelią” i właśnie jednym z takich miejsc mają być domy Towarzystwa Ducha Świętego, gdzie będą oni mogli jeszcze bardziej poszerzać działalność charytatywna oraz świadczyć dzieła miłosierdzia tam przybywającym osobom.
A ja już zupełnie na koniec zapraszam Was do szukania duchackich śladów w Krakowie, ponieważ jest ich sporo, nawet patrząc na nazwy ulic, osiedli itd. Powodzenia i do zobaczenia w kolejnym wydaniu!