autor: redaktor an. Hania Jakóbik
Muzeum sztuki to bardzo ciekawa przestrzeń. W miejscu tym mieszają się różne kunszty, gatunki, myśli, emocje. Każdy artysta udostępnia tu swoją duszę, poprzez wykonane dzieło. Obraz wiszący przede mną posiada bardzo ciekawą paletę barw i pozostawia obserwatorom wiele do myślenia. Kolor czerwony, pomarańczowy i żółty łączą się, wskutek czego powstaje ogromny, niebezpieczny płomień (tak mi się wydaje). Namalowany język ognia wydaje się, jakby potrafił pożreć wszystko na swojej drodze. Jego ostre krawędzie wydają się zdolne do pożarcia wszystkiego na swojej drodze. Z drugiej jednak strony, tak niebezpieczny ogień ciągnie za sobą ogromne pożytki – ciepło, przytulność. Patrząc w głąb tego ogniska przypomina się dom, w którym zawsze jest ciepło, bezpiecznie, gdzie zawsze otaczają cię twoje najbliższe osoby. Obok tańczących, ciepłych palet barw, leje się turkus, granat, błękit, wskutek czego wielu obserwatorów mogłoby stwierdzić, że patrzy na ogromny strumień wodny, który z czasem zamienia się w rzekę, a następnie w morze, albo nawet ocean. Woda z czasem skręca się w ogromny wir, potrafiący by wciągnąć z łatwością ogromny statek. Głęboki odcień granatu przechodzi w czerń, co przypomina morskie głębiny w których kryje się mnóstwo tajemnych, niebezpiecznych i nieznanych stworzeń. Z czasem jednak, woda zwija się w ogromną falę, z białą pianą na końcu przypominającą chmury. Błękitne pasma wody zachęcają do wskoczenia do niej. Przyjemny chłód wody wydaje się wręcz ożywczy, a kręcone fale kojarzą się z życiem, które płynie w ciele każdej istoty na ziemi. Pomiędzy tymi dwoma przeciwstawnymi żywiołami pojawia się jeszcze jeden, prawie niewidoczny żywioł, który często jest niedostrzegalny w działach, ale widoczny w skutkach. Powietrze w tym obrazie mąci jednocześnie ogień jak i wodę. Sam w sobie żywioł nie posiada bardzo wyróżniającej się palety barw. Powietrze jest widoczne w postaci pierzasto śnieżnych obłoków unoszących się nad batalią ognia i wody. Najbardziej jednak ten żywioł jest dostrzegalny poprzez swoje ogromne wybuchy ostrych języków ognia oraz w niezwykle ogromnych falach. Powietrze napędza tą walkę, jednocześnie chroni każdy z żywiołów. Nie doprowadza do ich bezpośredniego kontaktu. Powietrze też wydobywa to, co z tych żywiołów najpiękniejsze – z ognia to magnetyczne ciepło, a z wody – jej ożywcze właściwości. Żywioł powietrza kojarzy mi się z artystą. Artysta, jak i powietrze, kształtuje wielkość, napędza emocje i jednocześnie jest prawie niewidoczny. Nie widać poczynań jakich dokonuje, nie widać całego procesu twórczego, jednak jego obecność, umiejętności, moc są dostrzegalne w skutkach, w efektach końcowych.
Dziękujemy za przeczytanie tej odsłony „Opowieści z dnia codziennego”! Do usłyszenia w kolejnym numerze!