autor: redaktor an. Hania Jakóbik
Witam gorąco, wszystkich czytelników wydania letniego Amicusu! Gościem dzisiejszego wywiadu, jest Julia H. Julia, to młoda botaniczka, która dopiero się uczy. Ostatnio jednak, wygrała ogólnopolski konkurs hodowli roślin. Julia, jaką roślina zaprowadziła cię tak daleko?
– Witam wszystkich czytelników! Wybrałam Azalie, dokładnie Azalie japońską.
– Brzmi bardzo egzotycznie!
– Tak, ponieważ to dość egzotyczna roślina. Można ją spotkać w strefie umiarkowanej, ale jednak najczęściej w Azji.
– Bardzo ciekawe… Co skłoniło cię, aby wybrać dokładnie ten krzew?
– Cóż… Kiedy usłyszałam o konkursie oraz o nagrodzie, jaką można było wygrać, uznałam, że chcę wybrać najpiękniejszą i najtrudniejszą roślinę do uprawy, aby zaprezentować się jak najlepiej. Niestety, okazało się, że Azalie, to bardzo kapryśne krzewy i jak się później dowiedziałam, bardzo łatwo o ich wysuszenie, albo zatopienie…
– Naprawdę?! Opowiedz nam coś więcej o twojej przygodzie.
– Od czego by tu zacząć…
– Najlepiej od początku!
– Dobrze więc… Kiedy usłyszałam o sumie, jaką można było uzyskać sumę po wygraniu, cóż… Musiałam spróbować. Niestety, wcześniej nigdy nie zajmowałam się zbytnio roślinami. Uznałam jednak, że spróbuję i porwę się na głęboką wodę. Azalia, jak się później okazało to bardzo trudny gatunek roślinny. Uznałam jednak, że zaryzykuje.
– Co takiego zaryzykowałaś?
– Czas na wyhodowanie rośliny w tym konkursie, wynosił dwa miesiące… Teoretycznie to sporo czasu, lecz jeśli roślina obumrze… cóż, istnieją niewielkie szanse, że sadzonka może powrócić do pierwotnego, pięknego stanu, a co za tym idzie, szanse na wygrane w konkursie maleją.
– Rozumiem. Opowiedz nam więc swoją przygodę.
– Dobrze. Kiedy wybrałam już krzew, poszłam do sklepu ogrodniczego po kupno bryły korzeniowej Azalii. Następnie, zajęłam się potrzebnymi przyrządami. Kupiłam donice, torf i resztę. Po powrocie do domu, zajęłam się sadzeniem. W trakcie, szukałam informacji o uprawie tej rośliny. Okazało się, że gleba powinna mieć odczyn kwasowy, być stale wilgotna oraz roślina powinna stać w miejscu, gdzie pada słońce rozproszone. Ja wykorzystałam zasłonę. Jednak to nie wszystko, Azalie nie lubią przeciągów oraz należy zmieniać ich położenie w domu, w zależności jaka jest pora roku. Ja zaczęłam tą uprawę w lato, więc donicę postawiłam w północnej części domu. Wszystko wydawało się dopięte na ostatni guzik, niestety okazało się, że to trudniejsze zadanie niż myślałam. Kiedy w końcu ukazały się kwiaty, byłam pod wielkim wrażeniem, jak natura potrafi zadziwiać. Niestety, uznałam pryskać wodą również kwiaty… Kiedy dzień później obudziłam się i poszłam podać Azalie, okazało się, że kwiaty tracą swoje śliczne zabarwienie!
– To brzmi nie dobrze…
– I tak też było… Później wstrzymałam się od podlewania, co skutkowało wysuszeniem… Myślałam że się już poddam, ale na szczęście, miałam wspaniałe wsparcie – moją mamę. Motywowała mnie i sprawiła, że uwierzyłam. Również modlitwa bardzo mi pomogła, czułam w sobie więcej motywacji i nie poddałam się, dzięki bliskim osobom i Jego wsparciu. Przystąpiłam więc do działania. Przeczytałam trochę więcej i dowiedziałam się jak uratować jeszcze moją Azalie. Po jakimiś tygodniu wszystko wróciło do normy. Krzew rozwijał mi się już prawidłowo.
– Cudownie! Ale presja, musiała być spora, ponieważ zbliżało się już pewnie rozwiązanie konkursu.
– Szczerze mówiąc… to nie. Przez całą tą wędrówkę, zapomniałam zupełnie o konkursie! Zajęłam się tylko i wyłącznie moja Azalią i odkryłam, że to mnie pasjonuje, a nawet, że chyba mam rękę do roślin.
– Moim skromnym zdaniem, odkryłaś następny talent i zainteresowanie!
– W zasadzie, to tak. Po jakimś czasie, zapomniałam o nagrodzie, po prostu skupiłam się na rozwoju Azalii.
– Piękna przygoda! Lecz, co teraz? Po wygraniu konkursu?
– Pieniądze przeznaczę chyba na nową szklarnię, na książki… Jeszcze zobaczę. Na pewno zamierzam się wybrać na studia botaniczne.
– Świetnie! Kto by pomyślał, że brałaś udział w konkursie botanicznym tylko dla pieniędzy bez żadnego doświadczenia, a teraz zamierzasz iść na botanikę!
Rozwinąć swój talent jak kwiat
Dzisiejsza bohaterka wygrała konkurs botaniczny. Jej droga nie była jednak prosta. Jak czytaliśmy, Julia tak na prawdę nie wiedziała jeszcze, że posiada rękę do roślin i że nawet, to będzie jej pasja. Przeanalizujmy jej historię.
Julia wyszła ze swojej strefy komfortu. Na pewno musiała mieć wątpliwości odnośnie tego, czy da radę, ponieważ nigdy wcześniej nie zajmowała się tak poważnie roślinami, a już zwłaszcza pod presją czasu. Jednak, uznała że spróbuje i nie pożałowała, ponieważ odkryła nowy talent, który zaprowadził ją nie dość, że do wygraniu konkursu, to też odkryła swoją ścieżkę zawodową. My tak samo, powinniśmy wychodzić ze swojej strefy komfortu, aby poznać siebie i swoje możliwości. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że sama tego nie osiągnęła. Miała swoje wsparcie w swoich bliskich oraz w Bogu. Jeślibyśmy chcieli przeczytać przypowieść o talentach, moglibyśmy wysnuć wniosek, że każdy ma jakiś talent, który jak przyjmiemy, rozmnożyć z pożytkiem dla wszystkich innych. Należy jednak pamiętać, że samemu, często jest ciężko, a pomoc bliskich i Boga zawsze pomoże.
Z tej historii można wysnuć jeszcze jeden wniosek, chodzi tu o wysiłek. Pomoc Boga jest kluczowa, jednak to naszą rolą jest powziąć wysiłek w rozwijaniu tego talentu i dbać o niego. Oczywiście, że czasem jest ciężko i przerwa jest potrzebna, jednak zawsze warto wrócić i próbować dalej. Słowem
Słowem podsumowania – każda osoba ma jakiś talent, który może odkryć, jednak aby to zrobić, trzeba wyjść z strefy komfortu. Również, nasz talent można porównać właśnie do takiego kwiatu, o który należy dbać i nie tracić nadziei, jeśli nam ile wyjdzie. Aby jednak zakwitł, potrzebny jest czas, ogrodnik, który będzie go pielęgnował. Jeśli, tracimy siły Bóg zawsze zaś wesprze. Każdy człowiek zaś, jest zdolny do różnych rzeczy i to jest piękne!
A może ktoś z Was również pasjonuje się botaniką? Zapraszamy do napisania o tym na naszego maila redakcja.amicus@gmail.com